Zarzut: Brak kontroli
profesjonalistów nad procesem- np. tworzenia nowego produktu czy
reklamy – może rodzić wiele błędów i w konsekwencji
doprowadzić do porażki produktu
Twierdzenie to ma u
podstaw przekonanie, że marketerzy wiedzą lepiej, czego potrzebują
klienci. Jest ono o tyle fałszywe, biorąc pod uwagę cechy
współczesnych konsumentów - ich wiedzę na temat produktu i
dostęp do informacji na temat niego i konkurencji.
Zarzut: Określenie prosumenci
pasuje tylko do pewnych grup docelowych, a w innych się nie sprawdza.
Owszem. Prosumentyzm nie
jest zjawiskiem uniwersalnym, ale nikt nie twierdzi, że takim ma
być. Z drugiej strony prosument to człowiek obdarzony pewnymi
cechami charakteru, które mogą występować u przedstawicieli
wszystkich grup społecznych. Ponadto, autor postuluje, że nawet
jeśli istnieją grupy mniej prosumenckie to ich liczba będzie
raczej maleć.
Zarzut:Podejście prosumenckie
pasuje tylko do pewnych produktów. Np. internetowych. W przypadku
innych się nie sprawdza.
Zarzut analogiczny do
poprzedniego. Obecnie wystarczy, aby Prosumentyzm sprawdzał się
tylko w niektórych przypadkach (produktów). Można wskazać
kategorie produktów, w których można spodziewać się pozytywnych
skutków zastosowania strategii prosumenckiej:
- kategorie cechujące
się wysoką innowacyjnością czy wysokim stopniem złożoności
- kategorie związane z
wysokim kosztem nabycia, produkty stanowiące poważną inwestycję
- produkty wysoko
konkurencyjne, w których trudno porównać bezpośrednio cechy i
korzyści (np. taryfy w komunikacji)
Zarzut: Ujęcie prosumenckie może
i działa, ale jest trudne i czasochłodnne w implementacji. Nie
warto więc go stosować.
Fakt, działania
prosumenckie są trudne i wymagające. Jednak efektywne w marketingu
są właśnie działania trudne i wymagające odwagi czy ryzyka.
A Wy po której stronie się opowiadacie? Zwolenników czy przeciwników prosumentyzmu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz